Zespół Szkół nr 1 w Pszczynie

Szkoła Podstawowa nr 5
· III Liceum Ogólnokształcące

Godło Polski i logo Pszczyny
19 kwietnia 2016 roku

Warsztaty językowe w Szkocji

Prędkość jest nie do poznania. Może to przez tą czarną skałę za oknami, zamieniającą się w czystą dynamikę czerni, bez żadnego punktu odniesienia, a może przez całkowity brak hamowań czy skrętów – oto jesteśmy, chronieni jedynie przez metalowe ściany wagonu z angielskiego zwanego Shuttle oraz betonowe osłony tunelu. Uśmiecham się, myśląc, że niemal trzy dekady temu na tym odcinku budowy uwijała się ekipa francuska, motywowana historią i tradycją do prześcignięcia konkurencyjnego zespołu Brytyjczyków, którzy drążyli tunel z drugiej strony kanału. Nie pamiętam już, kto wygrał tą niepisaną rywalizację – widząc ich wspólne dzieło, a raczej czując moją obecność w nim, myślę, że obie ekipy mogą uważać się za zwycięskie. Oto mkniemy zamknięci w jednej z kilkudziesięciu metalowych puszek, uczepionych do jednej, samotnej lokomotywy, która jakimś cudem potrafi pociągnąć za sobą ten sznur wagonów. Nie mam klaustrofobii, lecz gdyby nie potężna prędkość pociągu, pewnie poczułbym lekką niepewność, wiedząc, że znajduję się właśnie w liczącej 50 kilometrów betonowej tubie, wydrążonej w czarnej skale, o średnicy niespełna ośmiu metrów, a nade mną, zaledwie kilkadziesiąt metrów w górze, znajdują się spiętrzone wody kanału La Manche.

Nasz autobus stoi przede mną; jest niemal całkowicie pusty. Oto cała wycieczka poszła zwiedzać pociąg, korzystając ze swobodnego przejścia między wagonami. Jest jeszcze przed południem. Po całej nocy monotonnej, tak wspaniale usypiającej jazdy przez niemieckie i francuskie autostrady, wylądowaliśmy w Calais. Stamtąd, po szybkiej kontroli tradycyjnie już uprzejmych angielskich urzędników mogliśmy wjechać do jednego z gigantycznych Shuttles. Po ponad godzinie przejazdu wynurzamy się z powrotem na ląd – słońce świeci raźno na niebie, niczego nie robiąc sobie z oślepionych oczu przyzwyczajonych do żółtych świateł pociągu podróżników. Na powierzchni widać pierwsze różnice – autobus przytula się do lewego krańca drogi i człowiek podświadomie oczekuje zderzenia czołowego, dopóki pierwszy z samochodów nie minie nas z prawej strony. Wzdłuż dróg – zadbane krzewy i drzewa. Zegary cofnięte o godzinę. Europa, chociaż bardzo mocno tutaj odczuwalna, została jakby na kontynencie. Tutaj, na wyspie, jesteśmy w Wielkiej Brytanii. Welcome!

Zaczynamy zwiedzanie Londynu – wykończeni po niemal dobie w autobusie, ożywiamy się natychmiastowo, widząc całą klasykę zabytków brytyjskiej stolicy: Tower of London, Katedrę świętego Pawła, dzielnicę biznesu City, Trafalgar Square czy dalej bliski Polakom stadion Wembley. Po całodziennym zwiedzaniu wielkiej metropolii wsiadamy do autobusu i, po nocnym przejeździe, znajdujemy się już w Szkocji. Pogoda od razu daje nam próbkę swoich możliwości – zaczyna padać. Wtedy jeszcze nie wiemy, że ten stan utrzyma się – z kilkoma wyjątkami – do końca naszego pobytu.

Po zakwaterowaniu w naszych domkach typu bungalow, często opierającym się na przemocy wyborze łóżek i pokoi, możemy rozpocząć oględziny naszego ośrodka wypoczynkowego położonego w małym nadmorskim miasteczku Craig Tara. Nie mamy dużo czasu na nasze rozmowy i wrażenia – dwa dni podróży zmęczyły każdego z nas. Czas dobrze się wyspać.

Po przespanej nocy, wczesnym popołudniem wyruszamy do stolicy Szkocji – Edynburga. Miasto zachwyca każdego z nas swoimi zamkami i niewymuszoną naturalnością. Widzimy m.in.: zamek Mila, starówkę miasta, Royal Yacht Britannia czy Muzeum Narodowe.

W środę wstajemy najwcześniej i z samego rana jedziemy do najpiękniejszych terenów Szkocji – Highlands, które najlepiej podziwiać z również przez nas odwiedzonego punktu widokowego Queen’s View. Po zrobieniu zapierających dech w piersiach zdjęć krajobrazu, dojeżdżamy do Blair Castle, zamku w posiadaniu arystokraty, który może pozwolić sobie na posiadanie swoich Atholl Highlanders – jedynej prywatnej armii w Europie. Zaraz potem jedziemy do ruin średniowiecznego zamku Urquhart Castle, po drodze przejeżdżając przez jedno z bardziej na północy wysuniętych miast w Szkocji – Aberdeen – oraz wzdłuż słynnego na cały świat jeziora Loch Ness. Po zwiedzaniu fascynujących pozostałości zamku oglądamy jeszcze śluzy na Kanale Kaledońskim i po spożyciu kolacji w ramach pikniku w pobliżu najwyższej góry Szkocji – Ben Nevis – wracamy do Craig Tara.

Nie mamy dużo czasu na tęsknotę za wczorajszym dniem, gdyż już kolejnego dnia jedziemy do kolejnego ze słynnych szkockich miast: Glasgow. Odwiedzamy m.in. muzeum transportu, starówkę, jezioro Loch Lommond. Zaraz potem zwiedzamy Stirling, siedzibę rodu Stuartów.

Następnego dnia musimy pożegnać się ze Szkocją – jedziemy na całodzienne zwiedzanie Liverpoolu. Zwiedzamy przede wszystkim jego centrum, widząc, jak zabieganą i wiecznie zajętą metrop

olią jest rodzinne miasto Beatlesów.

W nocy z piątku na sobotę następuje pożegnanie z Wielką Brytanią. Wsiadamy do promu i po raz kolejny znajdujemy się na kontynencie. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na całodzienne zwiedzanie dwóch pięknych belgijskich miast – Brugii oraz Gandawa. To już koniec naszej wycieczki; wsiadamy do autobusu i po kolejnej całej nocy podróży jesteśmy w Polsce. Zakończył się cały tydzień przygód, który każdy z nas będzie wspominał jeszcze przez długie lata.

Jan Jamrozik kl. 1B LO

Warsztaty językowe w Szkocji

Warsztaty językowe w Szkocji

Warsztaty językowe w Szkocji

Warsztaty językowe w Szkocji

Warsztaty językowe w Szkocji

Warsztaty językowe w Szkocji

Copyright © 2009-2017 by zs1pszczyna.pl - Wszystkie prawa zastrzeżone

Projekt i realizacja - Rafał Ples
Modyfikacja projektu - Wojciech Pszonak